takaja

Share your story

zrobiłabym to jeszcze raz

2020 Poland

Tal jak wyżej. Byłam pewna i spokojna. Jak doszły tabletki byłam szczęśliwa. W czasie aborcji oczywiście czułam się złe, bolał mnie brzuch, czekałam na okropne krwawienie ale to był 5 tydzień od zapłodnienia wiec krwawienie nie było aż tak silne jak się spodziewałam i tu chwilami się bałam ze nie uda się ale wiedziałam ze będzie dobrze. Miałam wewnętrzne przekonanie i pewność tego, ze statystyki są po mojej stronie. Potem już byłam pewna bo objawy zniknęły już rano następnego dnia. To było CUDOWNE! Mogłam zjeść śniadanie, mogłam wypić herbatę. Uśmiechnąć się do dzieci i być z nimi cała a nie myślami w tym czy tabletki przyjdą i kiedy. To było jakby ktoś mi zabrał wszystkie problemy świata z moich barków. Gdybym miała zrobić to jeszcze raz to zrobiłabym to bez zastanowienia. Chwilami nie mogłam uwierzyć ze to takie proste. Ze krew nie leci strumieniem ze skrzepami i ze czuje się normalnie już po paru godzinach. Chciałam jedynie zrobić test dla pewności ale z powodu pandemii nie wychodzę z domu, do laboratorium nie chce iść bo kolejki, bo trzeba czekać i nie przyjmują bez powodu „bo tak” a do lekarza tez bez powodu dostać się nie mogę. I nie chce iść w skupiska ludzkie, mam dzieci i nie chce narażać swojej rodziny.

Było bardzo łatwo ze względu na to ze wyjaśnienie było w mailu, nie było problemu z przyjęciem tych tabletek. Logistycznie musiałam to rozegrać ale to tez było w miarę proste. Miałam pewność ze to wczesna ciąża i szanse żeby się udało się ogromne, wręcz pewne. Dlatego było mi łatwo, chciałam to zrobić od razu żeby nie czekać. Najgorsze było czekanie 24 godzin. Chciałam mieć to za soba. Zjeść kolejne tabletki, na krew czekałam jak na zbawienie.

Nie chciałam mieć kolejnego dziecka z tym facetem. To jest zła relacja, w zasadzie od aborcji już jej nie ma. Zawiódł. Jak zrobiłam test płytkowy to zaczęłam się trząść i pierwsza moja myśl to była „usune to” i do tego dążyłam. Nie było innej opcji. Czułam się złe psychicznie, fizycznie tak samo, jakbym była ciężko chora na jakaś śmiertelna chorobę. Nie mogłam pracować, ciężko było mi zaopiekować się dziećmi, ledwo wychodziłam z łóżka. Ciagle było mi niedobrze a na myśl o kolejnym dziecku robiło mi się słabo, szczególnie ze mam bliźniaki i kolejnej ciąży bym nie zniosła.

Het die onwettigheid van u aborsie u gevoelens beïnvloed?

Żadnych. Byłam pewna, ze chce to zrobić. Jak dostałam list to uśmiechnęłam się po raz pierwszy od trzech tygodni

Hoe het ander mense op u aborsie gereageer?

Wiedziała tylko moja przyjaciółka i ojciec dziecka. Przyjaciółka mnie bardzo wspierała chociaż sama nie popiera aborcji. Ojciec dziecka nie był wsparciem bo uważa, ze „zrobiliśmy komuś krzywdę” i względy ideowe, religijne sprawiły, ze cały czas był pijany żeby nie myśleć. Od tego czasu już nie jesteśmy blisko, zawiódł na całej linii.

Madison

Una lucha constante.

yunni lee

yo aborte. por mi situación económica, por tener otro hijo, porque estudio y…

Godherself on Instagram

I had 4 abortions and I’m not ashamed

Jude

....because my pregnancy was unexpected and I did not want another child. My…

Hope

Zakochałam się w mężczyźnie o 13 lat starszym. Zawrócił mi w głowie. Jest…

y.enedi

yo decidi un aborto,

A R

Jest noc. @ dni temu o tej porze, leżałam w łazience myśląc, że chyba umieram.

Andy

Decidí sobre mi futuro.

Veronica

Yo aborté a las 5 semanas. Yo decidí.

Lauren Jackson

I got pregnant while in college in Tennessee in 1976 and had an illegal…

gise

esta vez decido yo!

CJ Koivuniemi

I had an abortion. I was twenty years old and living in Ireland, a country…

EV

I had an abortion and I do not regret my choice. It is very important to me to…

Daisy

I had an abortion about seven years ago when I was 16. I was in an abusive…

Ashley

I got pregnant at age 44 after a birth control failure. I am so blessed to…

Anonimowa

Dwie kreski...Te dwie czerwone kreski na białym papierku były jak kubeł zimnej…

Beatriz

Yo aborté y fue una experiencia de empoderamiento.

justin ..

NIGDY NIE MÓW NIGDY! ..kiedyś powiedziałam sobie, że aborcja nigdy nie będzie…